Uwielbiam się maltretować więc co tam, przywalę sobie filmem.
Padło na Dianę – film opowiada o ostatnich dwóch lata życia księżnej Diany.
Filmu samego w sobie nie mam zamiaru komentować bo po co. Dla mnie był sentymentalną podróżą w przeszłość. Gdy zginęła Diana miałam 10 lata, pamiętam jak ryczałam gdy rano zobaczyłam Daily Mirror bo moja mama jest łudząco do niej podobna, pamiętam co się działo w Londynie po wypadku aż do samego pogrzebu. Pamiętam jej rozwód… aż za dobrze bo moi rodzice w tym czasie wytoczyli przeciwko sobie armaty wojenne, pamiętam jej wywiad dla BBC w którym obnażyła całą siebie. Ale nie mam zamiaru jej gloryfikować – była jaka była. Filmu też nie mam zamiaru oceniać bo to tylko film.
W samym filmie najważniejszym wątkiem jest jej związek z kardiologiem Hasnatem Khanem, nazywanym przez nią Mr. Wonderful. Lady Di była w kardiochirurgu zakochana do nieprzytomności i brała pod uwagę porzucenie dotychczasowego życia. On nie potrafił być facetem, dopiero w dniu jej śmierci stwierdził, że jednak jest dla niego najważniejsza.
A na domiar złe po powrocie do domu natknęłam się na ostatni odcinek SAC An American Girl in Paris, Part Deux czyli wywaliłam sobie z drugiej strony. Big odnalazł Carrie w Paryżu wyznał jej, że jest kobietą jego życia i zabrał ją z powrotem do NY.
Jedna noc dwóch Panów idealnych i co?! Chuj… Za każdym razem gdy facet miał się okazać facetem „coś” zawiodło… dziwnie znajomy wątek
Mimo licznych rozczarowań chyba każda z nas marzy o przyszłości u boku “rycerza na białym koniu”, który miałby nas ratować z opresji albo po prostu być facetem…