bo w życiu trzeba robić co się lubi, a jak się nie lubi to trzeba się pozbyć! tak oto pozbyłam się mięsa ze swojego życia. Nie jestem veganka! Nadal lubię skórę, futra, jedwab czy wełnę…Wegetarianką też bym siebie nie nazwała jak już bardzo chcemy bawić się w nazewnictwo to laktoowowegetarianianką – choć jajek nie jem (z innego powodu) oraz normalnego mleka.
W moim podejściu nie ma w tym żadnej ideologii! w dużym uproszczeniu, uważam, że ludzi od początku byli zaprogramowani żeby jeśli tylko rośliny. Cała reszta to zaśmiecanie sobie organizmu. Chciałabym żeby wszystko pochodził z plantacji fair trade ale na boga nie będę zbawiać świata!
Rozmawiając o jedzeniu i podejściu do niego, został zdefiowana. Znajomym profesorem oraz antropolog kultury, stwierdził, że jestem szablonowym przedstawicielem nowego pokolenia muppie. W dużym uproszczeniu, ponieważ:
– chcę osiągnąć wymarzony cel, ale mam swoje zasady
– nie umiem funkcjonować bez internetu
– jestem totalną indywidualistką
– mam star up’a
Tak sobie siedzimy i rozmawiamy i w pewnym momencie pytam “po co to wszystko, po co ta onomastyka?” Po co?
Uważam, że to ‘nowe zjawisko’ to nic innego jak świadomości swojego potencjału, wyznaczenie celu oraz samorealizacja. W moim odczuciu muppie to zadowoleni z życia ludzie. Wszyscy żyjemy w czasach snap & share więc to co w moim odczuciu najbardziej nas wyróżnia to wyrażanie swojej opinii i wolność poglądów, która nie jest skażona sytuacją gospodarczą ani polityczną.
powtarzam raz jeszcze, YOLO KOCHANI